Tuż po zagarnięciu przez Związek Sowiecki ziem wschodnich II Rzeczypospolitej w 1939 r. miejscową ludność poddano licznym represjom. Osoby uznane za niebezpieczne zostały deportowane, wraz z rodzinami, z miejsc dotychczasowego zamieszkania.
Sowieckim władzom zależało na jak najszybszym podporządkowaniu sobie mieszkańców okupowanych ziem. Początkowo największy problem stanowiły dla nich elity społeczne. Później główne ostrze represji skierowano wobec osób, które podejmowały konkretne działania przeciwko okupantowi bądź tylko były o to podejrzewane.
Jednym z najprostszych sposobów pozbycia się „wrogów ludu” było wywiezienie ich jak najdalej. Jednocześnie w miejscu przymusowego osiedlenia można było ich wykorzystać jako siłę roboczą. W latach 1940–1941 przeprowadzono cztery wielkie deportacje. Na Syberię, do Kazachstanu i w północne rejony Rosji wysłano co najmniej 330 tys. obywateli polskich. Deportowano całe rodziny, bez względu na płeć, wiek czy stan zdrowia ich członków. Oprócz Polaków wywózki dotknęły też Żydów, Białorusinów, Ukraińców i przedstawicieli innych mniejszości zamieszkujących II Rzeczpospolitą. Wiele osób, zwłaszcza dzieci, nie przeżyło transportu w towarowych wagonach. Ich zwłoki porzucano w przypadkowych miejscach.
Pierwszą wielką deportację z okresu II wojny światowej przeprowadzono w lutym 1940 r. Wywiezieni zostali, wraz z rodzinami, wojskowi i cywilni osadnicy (gospodarze, którzy przed wojną kupili na Kresach ziemię), a także pracownicy służby leśnej. Deportowano ponad 140 tys. osób, niemal wyłącznie narodowości polskiej. Zaskoczeni wywózką ludzie nie byli w stanie w narzuconym, krótkim czasie dobrze przygotować się do dramatycznej – jak się okazało – drogi. Wielu z nich wyruszyło bez ciepłych ubrań i butów przy ponad 30-stopniowym mrozie.
Drugą deportację przeprowadzono w kwietniu 1940 r. Objęto nią rodziny osób aresztowanych i jeńców wojennych, w tym ofiar zbrodni katyńskiej. Wywieziono co najmniej 60 tys. osób, przede wszystkim kobiety, starców i dzieci. Większość trafiła do Kazachstanu, a grupa około tysiąca osób – do Uzbekistanu. Sowieci okłamywali wywożonych, że w miejscu osiedlenia spotkają swoich bliskich, których w rzeczywistości mordowali wówczas w Katyniu, Charkowie, Twerze i w innych miejscach.
Kolejną, trzecią wielką operację deportacyjną Sowieci przeprowadzili w czerwcu 1940 r. Do północnych rejonów ZSRS wywieziono tzw. bieżeńców – uchodźców z centralnych i zachodnich ziem Polski, głównie Żydów, którzy w obawie przed niemieckimi represjami uciekli na okupowane Kresy. Fakt, że byli to przyjezdni, znacząco utrudniał kontrolę nad nimi i potęgował ryzyko wybuchu epidemii.
Ponadto fatalne warunki egzystencji „bieżeńców” nastawiały ich wrogo do sowieckiej władzy. Wywózka ta objęła co najmniej 90 tys. ludzi i trwała niemal tydzień.
Czwartą deportację przeprowadzono w kilku turach w poszczególnych rejonach, a jej początek wyznacza się na maj i czerwiec 1941 r. Sowieci deportowali podczas tej operacji „społecznie obcy element”: członków organizacji konspiracyjnych, bogatych gospodarzy, handlowców i fabrykantów, byłych polskich urzędników i osoby podejrzane o wrogość wobec Związku Sowieckiego. Wywieziono ich wraz z rodzinami, dołączając do nich także przestępców kryminalnych. W sumie było to co najmniej 40 tys. polskich obywateli. Operację tę, w przeciwieństwie do poprzednich, przeprowadzono też w okupowanych państwach bałtyckich i w Mołdawii. Nie przerwano jej nawet po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Część transportów nie zdążyła wyjechać ze strefy nalotów. Jak raportowało NKWD, wskutek bombardowań „zginęło 10–13% wywożonych w tych transportach, 12–15% zostało rannych”.
W syberyjskiej tajdze na przybyszów z Polski czekały prymitywne, drewniane baraki. W Kazachstanie z kolei mieszkali u miejscowych rodzin, a nieraz musieli samodzielnie zbudować sobie ziemianki. Życie w ciasnocie, bez możliwości zachowania elementarnych zasad higieny, skutkowało wszechobecną plagą wszy i pluskiew, a także sprzyjało epidemiom. Deportowani byli zmuszani do pracy ponad siły, głównie przy wyrębie tajgi i w rolnictwie.
Niemal wszyscy zmagali się z niedożywieniem, które prowadziło do wycieńczenia, a w skrajnych przypadkach – do śmierci.
Po wybuchu wojny między Niemcami a Związkiem Sowieckim w czerwcu 1941 r., wobec błyskawicznych postępów prącego na Wschód Wehrmachtu, alianci zachodni dostrzegli szansę na wzmocnienie koalicji antyniemieckiej o potężnego sojusznika. Na przeszkodzie stał jednak brak stosunków dyplomatycznych jednego z jej członków – Polski – z Sowietami. W sprawę ich ponownego nawiązania włączyli się Brytyjczycy. Dzięki ich pomocy 30 lipca 1941 r. polski premier gen. Władysław Sikorski i ambasador ZSRS w Londynie Iwan Majski podpisali porozumienie przywracające stosunki dyplomatyczne (tzw. układ Sikorski–Majski). Jeden z paragrafów gwarantował Polakom możliwość utworzenia w Związku Sowieckim własnej armii.
Sowieci zobowiązali się też do ogłoszenia amnestii dla polskich obywateli: więźniów, jeńców, łagierników i zesłańców.
Chociaż wieść o jej formalnym ogłoszeniu (12 sierpnia 1941 r.) nie dotarła do wszystkich, dziesiątki tysięcy zesłańców opuściło miejsca przymusowego osiedlenia i łagry, zmierzając do punktów formowania polskiego wojska, m.in. w Uzbekistanie, w miejscowościach: G‘uzor, Kermine (obecnie Nawoi), Marg‘ilon, Szachrisabz, Wieliko Aleksiejewskaja (obecnie Baxt), Wriewskij (obecnie Olmazor) i Yangiyoʻl.
Dowództwo nad tworzoną armią objął gen. Władysław Anders. Wstępujący w szeregi Polskich Sił Zbrojnych w Związku Sowieckim deportowani i jeńcy stanęli przed szansą na wywalczenie sobie drogi do ojczyzny. Jednak wielu z nich było zbyt wycieńczonych głodem i chorobami, by móc od razu stanąć do walki. Wielu zmarło i zostało pochowanych w Uzbekistanie.
tel.: +48 58 323 75 20
e-mail: sekretariat@muzeum1939.pl
tel.: + 48 85 672 36 01
e-mail: sekretariat@sybir.bialystok.pl